poniedziałek, 10 lutego 2014

003 Midnight Memories

003 Midnight Memories

„You and me and all our friends. I don't care how much we spend. Baby, this is what the night is for.”

-JULIA?! – krzyk Mulata, który pojawił się w pomieszczeniu natychmiast sprawił, że śpiąca tam dwójka poderwała się ze swoich miejsc nerwowo poszukując źródła dźwięku. Dopiero po kilku sekundach dziewczynie udało się zorientować, że stoi przed nimi Zayn. Jego mina dosłownie wyrażała więcej niż tysiąc słów. Był zbulwersowany całą sytuacją. Jego czoło i brwi były zmarszczone. Nie było nawet cienia uśmiechu na jego twarzy. Ręce miał założone na klatkę piersiową i czekał na wyjaśnienia. Niewątpliwie miał do tego powód. Stark mogła tylko wyobrazić sobie, jakim zaskoczeniem musiało być dla niego odnalezienie tej dwójki śpiącej razem. Tym bardziej, że ona była oparta o kompletnie nagą klatkę piersiową Harrego.
-Hej Zayn! – Przywitał się Styles. Powiedział to tak naturalnie jakby nic się nie stało. W jego głosie słychac było radość. Przetarł zaspane oczy i zamrugał kilka razy. – Jak Ci się spało?
-Dobrze, ale widzę, że tobie jeszcze lepiej.
-Nie mogę narzekać.
Brunetka nie chciała pakować się w środek jakiegokolwiek konfliktu. Czuła, że coś tutaj jest nie tak. Wstała więc i ruszyła w stronę wyjścia, a zaraz za nią podążył Malik.
-Julia, wiesz przecież, że nie mogę cię pilnować przez całą dobę, jesteś już dużą dziewczynką!- Powiedział kiedy już znaleźli się przed autobusem.
-Wiem, przepraszam… on znowu…
-Znowu zrobił z siebie ofiarę?
-Eh, tak…
-Taką taktykę przyjął wobec Ciebie. I nie tylko. Tego samego próbował na Taylor Swift.
-Przepraszam, przepraszam, obiecuję, że będę się od teraz pilnowała.- Dodała wyraźnie zmartwiona przytulając się do bruneta.
-Hej, nie ma sprawy. Jestem, jak twój starszy brat. – Zaśmiał się cicho obejmując dziewczynę. – Zawsze Ci pomogę.
-W sumie to wiesz, że zawsze marzyłam o starszym bracie?
-No i widzisz, dostałaś go w pakiecie razem z najlepszymi wakacjami w życiu.

***

W Kopenhadze nie działo się zbyt wiele rzeczy wartych uwagi. Przynajmniej na początku. 15 czerwiec był dniem wolnym, ale nikomu za bardzo nie chciało robić się czegokolwiek kreatywnego. Całe 1D Team poszło razem na obiad, a popołudnie chłopacy spędzili w hotelu grając w gry na PS. Mieli zostać w Kopenhadze, aż trzy dni więc na tę potrzebę po raz kolejny wynajęty został penthouse w hotelu na obrzeżach miasta. Pomieszczenia były po prostu przepiękne. Wyglądały jak te z katalogów najbogatszych ofert wakacyjnych. Niall i Liam mieli straszną fazę na jedzenie, więc ciągle przeglądali menu i zamawiali coś z hotelowej kuchni, a następnie próbowali tego i przyznawali gwiazdki w skali od 1 do 6. Stwierdzili, że zostawią swoje oceny potem obsłudze.  Około godziny czternastej w drzwiach pojawił się Louis. Pojechał odebrać swoją dziewczynę, Eleanor Calder, z lotniska. El miała pojawić się tylko na najbliższym koncercie, a potem musiała wracać z powrotem do UK. Stark stwierdziła, że miło będzie poznać jakąś bezstronną osobę w tym męskich towarzystwie. Gdy Lou wraz ze swoją partnerką pojawił się w pokoju od razu podeszła, aby się przywitać. Nie miała tylko pojęcia, jak się przedstawić. Bo co poza imieniem i nazwiskiem mogła o sobie powiedzieć? Jaką rolę spełniała podczas trasy koncertowej? Co ona tu w ogóle robiła?
-Hej, jestem Julia. Miło mi Cię poznać. – Wyrecytowała grzecznie uśmiechając się. Dziewczyna Louisa otworzyła szeroko swoje ramiona i przytuliła ją w geście powitania.
-Eleanor, tak się cieszę, że Cię wreszcie poznałam! Harry bardzo dużo mi o tobie opowiadał. – Odpowiedziała entuzjastycznie. Jej oczy były pełne iskierek radości. Po jej gestach można się było zorientować, że bardzo stęskniła się za swoim chłopakiem.
Co było w tym wszystkim najdziwniejsze to to, iż dziewczyny od razu znalazły wspólny język. Pomimo tego, iż Julia naprawdę nienawidziła zakupów dała namówić się na nie E. i już po 16 obydwie znalazły się w centrum handlowym. To było naprawdę idealne popołudnie! Nie musiały martwic się żadnymi paparazzi ani nikim podobnym. Parę razy pojawili się przy nich tylko fani, którzy porozmawiali i poprosili o zdjęcie. Poza tym Dżej(tak była pieszczotliwie nazywana przez członków zespołu One Direction) czuła jakby dziewczyna Lou była jej siostrą, której nigdy nie miała. Miały nawet podobne wyczucie stylu i poglądy, a przede wszystkim charaktery.  No i tysiące tematów do rozmów.

***

-Niall i co sądzisz? Przeprowadziłeś już swoje badanie? – Pytanie Harrego było nawet głośniejsze od dźwięków pochodzących z telewizora. Cała czwórka podzielona na dwie drużyny oprócz blondyna grała teraz w jedną z nowych gier, a on przeglądał Twittera i odpowiadał na pytania fanów.
-Jeszcze nie do końca, zostało mi ostatnie pytanie, ale wydaje się być w porządku. W każdym razie ja trzymam za was kciuki.
-O kim mówimy? – Zapytał Liam wciskając dziesiąty raz jeden z przycisków. Widać było, iż jest bardzo skupiony na grze.
-O Julii.- Odpowiedział Horan.
-Myślę, że powinieneś dać sobie spokój. Zdecydowanie. – Wtrącił się Louis.
-Też tak sądzę. – Dodał Zayn.
-Dlaczego? Przecież jest całkiem spoko. Dobrze nam się rozmawia, jest zabawna, ładna, normalna. Właśnie takiej dziewczyny szukałem. Nawet bez problemu dogadała się z Eleanor.
-To o niczym nie świadczy. Taylor też się z nią dobrze dogadywała, a widzisz, jak się skończyło. – Odpowiedział Tomlinson.
-Ona nie jest w twoim typie. – Powiedział Payne.
W tym momencie Styles zatrzymał grę, a wszyscy współtowarzysze przenieśli na niego swój zniecierpliwiony wzrok protestując.
-Słuchajcie… zawsze jesteśmy ze sobą szczerzy, ale naprawdę mi na niej zależy, okej? Nie bez powodu zapraszałem ją na trasę. Czuję tylko, że jest wobec mnie strasznie obojętna i nie wiem, jak zburzyć tą ścianę pomiędzy nami. – Powiedział Harry. Na twarzy Malika można było dostrzec cień uśmiechu.
-Nie chcę nic mówić, ale skoro nasz Hazza zdobył się na takie wyzwanie to naprawdę musi być coś na rzeczy. – Skomentował blondyn i zaśmiał się cicho.
-Zayn, wydaje mi się, że tobie ufa najbardziej. Mógłbyś szepnąć o mnie jakieś dobre słówko? Wiesz, coś co zmieniło by jej zdanie o mnie.
-Stary, myślę, że to za wiele nie pomoże…
-Spróbujesz? – Tym razem głos zielonookiego był bardziej stanowczy.
-Okey, spróbuję.
-Haroldzie, nie chcę być nie miły, ale jeżeli nie naciśniesz zaraz przycisku Play to wstanę i osobiście skopię Ci tyłek tak, że już żadna dziewczyna nie będzie chciała z tobą być. – Odezwał się Liam postanawiając zakończyć tą dyskusję. On z całej grupy zawsze starał się jak najmniej mieszać do konfliktów, ale obecna sytuacja nie była mu za bardzo na rękę. Wraz z chórem śmiechów gra została wznowiona, a Nialler wcisnął przycisk ‘Tweetnij’ posyłając w świat kolejną wiadomość.

***

Wieczorem nie zdarzyło się już nic wybitnie ciekawego. Styles zaczepił Julię kilka razy wyraźnie mając ochotę na rozmowę, ale ona widocznie go zbywała dając mu tym samym znać, że nie jest zainteresowana. Zayn dobry strażnik czuwał nad nią i był wyraźnie zadowolony  kiedy zauważył sytuacje tego typu.  Ah… One Direction.

***

Julia szła sobie jedną z alejek w parku. Nie pamiętała za bardzo co to za miejsce, ale było bardzo ładne i zadbane. Z pewnością przyszła tutaj, aby odpocząć chwilę od tego całego hałasu, który ma miejsce na koncertach. Po chwili u jej boku pojawił się Harry, który trzymał ją za rękę.
-Pięknie dzisiaj wyglądasz. – Powiedział zatrzymując się na chwilę. – Mam dla ciebie prezent. Długo zbierałem się na odwagę, aby Ci go dać, ale kiedyś w końcu muszę zaryzykować.
Chłopak uklęknął przed brunetką na jednym kolanie i wyjął z kieszeni kurtki magiczne granatowe pudełeczko. Otworzył je naprawdę delikatnie. Jego oczy lśniły z radości.
-Julio Stark, wyjdziesz za mnie?
Jej cały świat się zatrząsł i to dosłownie. Styles zmarszczył brwi obserwując okolicę. Sekundę później dało się już odczuć porządne trzęsienie ziemi. Domy waliły się, drzewa łamały, a ziemia… rozstąpiła się. I to dokładnie w tym miejscu, w którym stał zielonooki! Pierścionek wypadł mu z ręki i wpadł w ogromną szczelinę w skorupie ziemskiej, która wypełniona była tylko nieprzejednaną ciemnością.
-Julia! Pomóż mi! Zaraz spadnę!
Dziewczyna nachyliła się i wyciągnęła rękę w stronę wybranka, ale ktoś złapał ją za nadgarstek. Podniosła wzrok i ujrzała Zayna.
-Co Ci mówiłem?! Przecież miałaś go ignorować! –Krzyknął, ale jego głos i tak ginął w odgłosach walącego się świata. – Tak postępuje się z natrętami. – Dodał. Jego czarny lśniący but ustał na palcach Harrego, które kurczowo trzymały się krawędzi urwiska. Chłopak nie wytrzymał bólu i cofnął rękę, a co za tym idzie spadł w przepaść.
-CO ZROBIŁEŚ?! PRZECIEŻ ON PRZEZ CIEBIE ZGINĄŁ! – Krzyknęła Julia zrywając się ze snu. Siedziała w swoim łóżku, a tuż obok niej zajmował miejsce Nialler. Miał zmarszczone brwi i nieodgadniętą twarz.
-Boże, dziewczyno, chyba nie chcę znać twoich snów. – Powiedział speszony, ale po chwili zaśmiał się.- Nie potrząsać przy budzeniu, zapamiętane.
-Przepraszam za to wszystko. Coś się stało?
-Ah, nie, nic. Chciałem Ci tylko zaproponować wyjście na śniadanie, ale okazało się, że jestem w twoim śnie psychopatycznym mordercą, więc zrozumiem, jak odmówisz.
-Nie przesadzaj, w śnie zabiłeś tylko mojego kota. Dasz mi pięć minut, żebym się ogarnęła?

***

-Wracając do twojego snu… musisz przyznać, że zamordowanie kota brzmi trochę przerażająco. Jesteś pewna, że to nie był Zayn? Albo Louis? O tak, on najbardziej nadaje się na to stanowisko.
-Niall, nadal się tym przejmujesz? Spokojnie, nie lubię kotów.
-Tego śmiercią bardzo się przejęłaś.
-Bo ten kot chciał, abym została jego żoną.
-I co zamierzałaś zrobić? Zgodzić się czy nie?
-Hmm…- Westchnęła Julia. – Tak czy inaczej zginął, więc nie ma się nad czym zastanawiac.

***

Dwanaście godzin później całe towarzystwo z wyjątkiem Eleanor, która musiała wracać po koncercie do rodzinnego domu siedziało już w klubie o nazwie „Glam”. Oprócz chłopaków i Julii przyszły także stylistki Lou Teasdale i Caroline Watson oraz kilka innych osób współpracujących z zespołem. Wszyscy bawili się naprawdę dobrze i zanim się zorientowali dawno minęła już godzina druga w nocy. Nie zamierzali jednak nigdzie wracać. Noc była młoda i pomimo tego, że czekał ich jutro koncert zamierzali wykorzystać ją do końca.
-Jak dla mnie 99% TAK. – Powiedział blondyn.
-Dlaczego 99, a nie 100? – Zapytał Harry.
-Ma jakieś sny o kotach.
-Co? I dlatego dałeś 99?
-No wiesz… naprawdę dziwne sny. Testowałem dzisiaj ile jest w stanie zjeść i jest to naprawdę imponująca ilość.
-To był twój ostatni test? Naprawdę? Chyba nie będzie dnia, w którym nie zadziwisz mnie swoim rozumowaniem.
-Słuchaj, zjadła całe naleśniki i nawet nie narzekała, że po nich przytyje! Cud nie kobieta.
Brunet zaśmiał się głośno i wywrócił oczami. Rozejrzał się po klubie i zauważył, że Julia stoi sama przy barze.
-Zaraz wracam, stary.
Po chwili znalazł się już przy brunetce. Nie wiedział za bardzo jak zacząć rozmowę. Tyle razy zbywała go w ciągu ostatnich dwóch dni… nie dawała mu ani jednej szansy. A przecież jeszcze dwie noce wcześniej było tak magicznie. Porozmawiali, a potem usnęli razem. Czuł, że wszystko jest w porządku i zmierza we właściwym kierunku. Po przebudzeniu okazało się, jak bardzo się mylił. Chciał znać powód, dla którego Julia się tak zachowuje. Musiał przyzna się przed samym sobą, że poniósł porażkę. Może nie po raz pierwszy, bo zanim był sławny dziewczyny też czasami odmawiały mu randek czy spotkań, ale w tej drobnej brunetce było coś co go intrygowało i nie mógł jej rozgryźć.
-Co dzisiaj pijesz? – Zapytał stając za nią.
-Spokojnie, nie imprezuję tak ostro, jak wy. To tylko Malibu z sokiem ananasowym.
-My wcale nie imprezujemy ostro.
-Jasne, a widziałeś Nialla?
-Przed chwilą z nim rozmawiałem.
-Jakieś dziesięć minut temu zapytał się mnie czy followuje mojego zmarłego kota na twitterze.
Styles roześmiał się i zamówił dla siebie u barmana jakiegoś niebieskiego drinka.
-Wiesz, ja na przykład nigdy nie upiłbym się do tego stopnia.
-Widziałeś może Zayna? – Julia postanowiła zmienić temat. Nie chciała, aby rozmowa dotyczyła wad czy zalet Hazzy, bo wtedy gdyby on powiedział o sobie coś złego ona musiałaby go pocieszać.
-Jego nikt nigdy nie widuje na imprezach. Korzysta z ostatnich dni wolności.
-Jak to?
-No wiesz, niedługo ślub, będzie musiał ograniczyć to całe picie, bo Perrie będzie go krótko trzymała. Kocha ją nad życie, ale czasami wydaje mi się, że to toczy się zdecydowanie za szybko.
-Rzeczywiście nie widziałam go od dobrej godziny. Pomógłbyś mi go znaleźć?
Styles westchnął cicho widząc, że z ich rozmowy nic pożytecznego nie wyjdzie. Zgodził się jednak pomóc, ponieważ chciał pokazać się w lepszym obliczu.
Po sprawdzeniu czy Malik nie wrócił do stolika przy którym siedzieli wszyscy Julia i towarzyszący jej zielonooki brunet postanowili sprawdzić toalety, ale i tam nie znaleźli Mulata. Ruszyli w głąb korytarza, na którym spotkali Louisa. Stał na środku i tańczył w rytm muzyki, a w prawej ręce trzymał mop.
-Nie patrzcie się tak, ona jest podobna do Eleanor. – Powiedział najsłodszym głosem na jaki było go stać i uśmiechnął się.
-Spokojnie Loui, nie zabierzemy Ci partnerki. Wiesz może gdzie jest Zayn?
-Nie. – Odpowiedział. – Miałem nikomu nie mówic, że jest w tamtym magazynku z napojami i pilnować, aby nikt nie wszedł. – Dodał szeptem.
-Wiesz, jeżeli chcesz to my możemy popilnować tego za Ciebie.
-Naprawdę to dla mnie zrobisz, Julka?
-Dla Ciebie wszystko.
-Oh, może jednak El miała co do Ciebie rację. – Dodał na odchodne i po chwili zniknął już w światłach głównej sali klubu.
-Może coś się stało Malikowi, a ten debil nawet tego nie sprawdził. – Powiedziała, kiedy Lou zniknął z ich pola widzenia. Widząc zdziwioną minę Harrego od razu chciała sprostować to co powiedziała. – Przepraszam. Wcale nie myślę, że jest debilem, no, ale sam przyznaj mi rację.
Jej towarzysz tylko kiwnął głową na zgodę i obydwoje ruszyli w kierunku drzwi od małego magazynu. To Stark była osobą, która nacisnęła na klamkę. To co tam zobaczyła sprawiło, że szklanka sama wyleciała jej z ręki i roztrzaskała się w drobny mak.
Zayn tam był.
Ubrany tylko w koszulkę.
Stał i posuwał jakąś długowłosą blondynkę, która kompletnie naga siedziała na jednym z regałów. Obydwoje byli tak pijani, że nawet nie zauważyli, że ktoś ich obserwuje.
Zayn. Ten chłopak, który mówił, że będzie ją chronił przed podrywaczami? Że będzie jak jej starszy brat? Który cenił sobie wierność i lojalność? Ten sam, który miał odganiać całe zło ówczesnego świata?
Julia nie mogąc znieść dłużej tego widoku odwróciła się i nie czekając na nikogo ruszyła w kierunku, którym chwilę wcześniej podążał Tomlinson.
Harry Styles uśmiechnął się.
Dzisiaj był jego dzień.

***

Szczerze mówiąc jestem średnio zadowolona z tego rozdziału, ale z oddaję wam go do oceny. Do końca lutego ma pojawic się jeszcze 20 dat koncertów na WWA Tour, a moje opowiadanie ma z tym ścisły związek i chciałabym, aby było jak najbardziej realne, więc do tego czasu rozdziały będą ukazywały się rzadziej. Mam nadzieję, że wam się podobało i czekam na wasze komentarze! XX

+ Jeżeli chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach zostawcie swój link do bloga/nazwę twittera  :)