Ostatnie miesiące były straszne z tego względu, że były to ostatnie przygotowania do matury. Na szczęście pierwszy dzień mam już za sobą, kończę 20 maja. Wtedy też powstanie nowy rozdział, spodziewajcie się go na koniec maja!
Dziękuję za cierpliwość i życzę powodzenia maturzystom! :)
poniedziałek, 5 maja 2014
poniedziałek, 10 lutego 2014
003 Midnight Memories
003 Midnight Memories
„You and me and all our friends. I don't care how much we spend. Baby, this is what the night is for.”
-JULIA?! –
krzyk Mulata, który pojawił się w pomieszczeniu natychmiast sprawił, że śpiąca
tam dwójka poderwała się ze swoich miejsc nerwowo poszukując źródła dźwięku.
Dopiero po kilku sekundach dziewczynie udało się zorientować, że stoi przed
nimi Zayn. Jego mina dosłownie wyrażała więcej niż tysiąc słów. Był
zbulwersowany całą sytuacją. Jego czoło i brwi były zmarszczone. Nie było nawet
cienia uśmiechu na jego twarzy. Ręce miał założone na klatkę piersiową i czekał
na wyjaśnienia. Niewątpliwie miał do tego powód. Stark mogła tylko wyobrazić
sobie, jakim zaskoczeniem musiało być dla niego odnalezienie tej dwójki śpiącej
razem. Tym bardziej, że ona była oparta o kompletnie nagą klatkę piersiową
Harrego.
-Hej Zayn! –
Przywitał się Styles. Powiedział to tak naturalnie jakby nic się nie stało. W
jego głosie słychac było radość. Przetarł zaspane oczy i zamrugał kilka razy. –
Jak Ci się spało?
-Dobrze, ale
widzę, że tobie jeszcze lepiej.
-Nie mogę narzekać.
Brunetka nie
chciała pakować się w środek jakiegokolwiek konfliktu. Czuła, że coś tutaj jest
nie tak. Wstała więc i ruszyła w stronę wyjścia, a zaraz za nią podążył Malik.
-Julia,
wiesz przecież, że nie mogę cię pilnować przez całą dobę, jesteś już dużą
dziewczynką!- Powiedział kiedy już znaleźli się przed autobusem.
-Wiem,
przepraszam… on znowu…
-Znowu
zrobił z siebie ofiarę?
-Eh, tak…
-Taką
taktykę przyjął wobec Ciebie. I nie tylko. Tego samego próbował na Taylor
Swift.
-Przepraszam,
przepraszam, obiecuję, że będę się od teraz pilnowała.- Dodała wyraźnie
zmartwiona przytulając się do bruneta.
-Hej, nie ma
sprawy. Jestem, jak twój starszy brat. – Zaśmiał się cicho obejmując
dziewczynę. – Zawsze Ci pomogę.
-W sumie to
wiesz, że zawsze marzyłam o starszym bracie?
-No i
widzisz, dostałaś go w pakiecie razem z najlepszymi wakacjami w życiu.
***
W Kopenhadze
nie działo się zbyt wiele rzeczy wartych uwagi. Przynajmniej na początku. 15
czerwiec był dniem wolnym, ale nikomu za bardzo nie chciało robić się
czegokolwiek kreatywnego. Całe 1D Team poszło razem na obiad, a popołudnie
chłopacy spędzili w hotelu grając w gry na PS. Mieli zostać w Kopenhadze, aż
trzy dni więc na tę potrzebę po raz kolejny wynajęty został penthouse w hotelu
na obrzeżach miasta. Pomieszczenia były po prostu przepiękne. Wyglądały jak te
z katalogów najbogatszych ofert wakacyjnych. Niall i Liam mieli straszną fazę
na jedzenie, więc ciągle przeglądali menu i zamawiali coś z hotelowej kuchni, a
następnie próbowali tego i przyznawali gwiazdki w skali od 1 do 6. Stwierdzili,
że zostawią swoje oceny potem obsłudze.
Około godziny czternastej w drzwiach pojawił się Louis. Pojechał odebrać
swoją dziewczynę, Eleanor Calder, z lotniska. El miała pojawić się tylko na najbliższym
koncercie, a potem musiała wracać z powrotem do UK. Stark stwierdziła, że miło
będzie poznać jakąś bezstronną osobę w tym męskich towarzystwie. Gdy Lou wraz
ze swoją partnerką pojawił się w pokoju od razu podeszła, aby się przywitać.
Nie miała tylko pojęcia, jak się przedstawić. Bo co poza imieniem i nazwiskiem
mogła o sobie powiedzieć? Jaką rolę spełniała podczas trasy koncertowej? Co ona
tu w ogóle robiła?
-Hej, jestem
Julia. Miło mi Cię poznać. – Wyrecytowała grzecznie uśmiechając się. Dziewczyna
Louisa otworzyła szeroko swoje ramiona i przytuliła ją w geście powitania.
-Eleanor,
tak się cieszę, że Cię wreszcie poznałam! Harry bardzo dużo mi o tobie
opowiadał. – Odpowiedziała entuzjastycznie. Jej oczy były pełne iskierek
radości. Po jej gestach można się było zorientować, że bardzo stęskniła się za
swoim chłopakiem.
Co było w
tym wszystkim najdziwniejsze to to, iż dziewczyny od razu znalazły wspólny
język. Pomimo tego, iż Julia naprawdę nienawidziła zakupów dała namówić się na
nie E. i już po 16 obydwie znalazły się w centrum handlowym. To było naprawdę
idealne popołudnie! Nie musiały martwic się żadnymi paparazzi ani nikim
podobnym. Parę razy pojawili się przy nich tylko fani, którzy porozmawiali i
poprosili o zdjęcie. Poza tym Dżej(tak była pieszczotliwie nazywana przez
członków zespołu One Direction) czuła jakby dziewczyna Lou była jej siostrą,
której nigdy nie miała. Miały nawet podobne wyczucie stylu i poglądy, a przede
wszystkim charaktery. No i tysiące
tematów do rozmów.
***
-Niall i co
sądzisz? Przeprowadziłeś już swoje badanie? – Pytanie Harrego było nawet
głośniejsze od dźwięków pochodzących z telewizora. Cała czwórka podzielona na
dwie drużyny oprócz blondyna grała teraz w jedną z nowych gier, a on przeglądał
Twittera i odpowiadał na pytania fanów.
-Jeszcze nie
do końca, zostało mi ostatnie pytanie, ale wydaje się być w porządku. W każdym
razie ja trzymam za was kciuki.
-O kim
mówimy? – Zapytał Liam wciskając dziesiąty raz jeden z przycisków. Widać było,
iż jest bardzo skupiony na grze.
-O Julii.-
Odpowiedział Horan.
-Myślę, że
powinieneś dać sobie spokój. Zdecydowanie. – Wtrącił się Louis.
-Też tak sądzę.
– Dodał Zayn.
-Dlaczego?
Przecież jest całkiem spoko. Dobrze nam się rozmawia, jest zabawna, ładna,
normalna. Właśnie takiej dziewczyny szukałem. Nawet bez problemu dogadała się z
Eleanor.
-To o niczym
nie świadczy. Taylor też się z nią dobrze dogadywała, a widzisz, jak się
skończyło. – Odpowiedział Tomlinson.
-Ona nie
jest w twoim typie. – Powiedział Payne.
W tym
momencie Styles zatrzymał grę, a wszyscy współtowarzysze przenieśli na niego
swój zniecierpliwiony wzrok protestując.
-Słuchajcie…
zawsze jesteśmy ze sobą szczerzy, ale naprawdę mi na niej zależy, okej? Nie bez
powodu zapraszałem ją na trasę. Czuję tylko, że jest wobec mnie strasznie
obojętna i nie wiem, jak zburzyć tą ścianę pomiędzy nami. – Powiedział Harry.
Na twarzy Malika można było dostrzec cień uśmiechu.
-Nie chcę
nic mówić, ale skoro nasz Hazza zdobył się na takie wyzwanie to naprawdę musi
być coś na rzeczy. – Skomentował blondyn i zaśmiał się cicho.
-Zayn,
wydaje mi się, że tobie ufa najbardziej. Mógłbyś szepnąć o mnie jakieś dobre słówko?
Wiesz, coś co zmieniło by jej zdanie o mnie.
-Stary,
myślę, że to za wiele nie pomoże…
-Spróbujesz?
– Tym razem głos zielonookiego był bardziej stanowczy.
-Okey,
spróbuję.
-Haroldzie,
nie chcę być nie miły, ale jeżeli nie naciśniesz zaraz przycisku Play to wstanę
i osobiście skopię Ci tyłek tak, że już żadna dziewczyna nie będzie chciała z
tobą być. – Odezwał się Liam postanawiając zakończyć tą dyskusję. On z całej
grupy zawsze starał się jak najmniej mieszać do konfliktów, ale obecna sytuacja
nie była mu za bardzo na rękę. Wraz z chórem śmiechów gra została wznowiona, a
Nialler wcisnął przycisk ‘Tweetnij’ posyłając w świat kolejną wiadomość.
***
Wieczorem
nie zdarzyło się już nic wybitnie ciekawego. Styles zaczepił Julię kilka razy
wyraźnie mając ochotę na rozmowę, ale ona widocznie go zbywała dając mu tym
samym znać, że nie jest zainteresowana. Zayn dobry strażnik czuwał nad nią i
był wyraźnie zadowolony kiedy zauważył
sytuacje tego typu. Ah… One Direction.
***
Julia szła
sobie jedną z alejek w parku. Nie pamiętała za bardzo co to za miejsce, ale
było bardzo ładne i zadbane. Z pewnością przyszła tutaj, aby odpocząć chwilę od
tego całego hałasu, który ma miejsce na koncertach. Po chwili u jej boku
pojawił się Harry, który trzymał ją za rękę.
-Pięknie
dzisiaj wyglądasz. – Powiedział zatrzymując się na chwilę. – Mam dla ciebie
prezent. Długo zbierałem się na odwagę, aby Ci go dać, ale kiedyś w końcu muszę zaryzykować.
Chłopak
uklęknął przed brunetką na jednym kolanie i wyjął z kieszeni kurtki magiczne
granatowe pudełeczko. Otworzył je naprawdę delikatnie. Jego oczy lśniły z
radości.
-Julio
Stark, wyjdziesz za mnie?
Jej cały
świat się zatrząsł i to dosłownie. Styles zmarszczył brwi obserwując okolicę.
Sekundę później dało się już odczuć porządne trzęsienie ziemi. Domy waliły się,
drzewa łamały, a ziemia… rozstąpiła się. I to dokładnie w tym miejscu, w którym
stał zielonooki! Pierścionek wypadł mu z ręki i wpadł w ogromną szczelinę w
skorupie ziemskiej, która wypełniona była tylko nieprzejednaną ciemnością.
-Julia!
Pomóż mi! Zaraz spadnę!
Dziewczyna
nachyliła się i wyciągnęła rękę w stronę wybranka, ale ktoś złapał ją za
nadgarstek. Podniosła wzrok i ujrzała Zayna.
-Co Ci
mówiłem?! Przecież miałaś go ignorować! –Krzyknął, ale jego głos i tak ginął w
odgłosach walącego się świata. – Tak postępuje się z natrętami. – Dodał. Jego
czarny lśniący but ustał na palcach Harrego, które kurczowo trzymały się
krawędzi urwiska. Chłopak nie wytrzymał bólu i cofnął rękę, a co za tym idzie
spadł w przepaść.
-CO
ZROBIŁEŚ?! PRZECIEŻ ON PRZEZ CIEBIE ZGINĄŁ! – Krzyknęła Julia zrywając się ze
snu. Siedziała w swoim łóżku, a tuż obok niej zajmował miejsce Nialler. Miał
zmarszczone brwi i nieodgadniętą twarz.
-Boże,
dziewczyno, chyba nie chcę znać twoich snów. – Powiedział speszony, ale po
chwili zaśmiał się.- Nie potrząsać przy budzeniu, zapamiętane.
-Przepraszam
za to wszystko. Coś się stało?
-Ah, nie,
nic. Chciałem Ci tylko zaproponować wyjście na śniadanie, ale okazało się, że
jestem w twoim śnie psychopatycznym mordercą, więc zrozumiem, jak odmówisz.
-Nie
przesadzaj, w śnie zabiłeś tylko mojego kota. Dasz mi pięć minut, żebym się
ogarnęła?
***
-Wracając do
twojego snu… musisz przyznać, że zamordowanie kota brzmi trochę przerażająco.
Jesteś pewna, że to nie był Zayn? Albo Louis? O tak, on najbardziej nadaje się
na to stanowisko.
-Niall,
nadal się tym przejmujesz? Spokojnie, nie lubię kotów.
-Tego
śmiercią bardzo się przejęłaś.
-Bo ten kot
chciał, abym została jego żoną.
-I co
zamierzałaś zrobić? Zgodzić się czy nie?
-Hmm…-
Westchnęła Julia. – Tak czy inaczej zginął, więc nie ma się nad czym
zastanawiac.
***
Dwanaście
godzin później całe towarzystwo z wyjątkiem Eleanor, która musiała wracać po
koncercie do rodzinnego domu siedziało już w klubie o nazwie „Glam”. Oprócz chłopaków
i Julii przyszły także stylistki Lou Teasdale i Caroline Watson oraz kilka
innych osób współpracujących z zespołem. Wszyscy bawili się naprawdę dobrze i
zanim się zorientowali dawno minęła już godzina druga w nocy. Nie zamierzali
jednak nigdzie wracać. Noc była młoda i pomimo tego, że czekał ich jutro
koncert zamierzali wykorzystać ją do końca.
-Jak dla
mnie 99% TAK. – Powiedział blondyn.
-Dlaczego
99, a nie 100? – Zapytał Harry.
-Ma jakieś
sny o kotach.
-Co? I
dlatego dałeś 99?
-No wiesz…
naprawdę dziwne sny. Testowałem dzisiaj ile jest w stanie zjeść i jest to
naprawdę imponująca ilość.
-To był twój
ostatni test? Naprawdę? Chyba nie będzie dnia, w którym nie zadziwisz mnie
swoim rozumowaniem.
-Słuchaj,
zjadła całe naleśniki i nawet nie narzekała, że po nich przytyje! Cud nie
kobieta.
Brunet
zaśmiał się głośno i wywrócił oczami. Rozejrzał się po klubie i zauważył, że
Julia stoi sama przy barze.
-Zaraz
wracam, stary.
Po chwili
znalazł się już przy brunetce. Nie wiedział za bardzo jak zacząć rozmowę. Tyle
razy zbywała go w ciągu ostatnich dwóch dni… nie dawała mu ani jednej szansy. A
przecież jeszcze dwie noce wcześniej było tak magicznie. Porozmawiali, a potem
usnęli razem. Czuł, że wszystko jest w porządku i zmierza we właściwym
kierunku. Po przebudzeniu okazało się, jak bardzo się mylił. Chciał znać powód,
dla którego Julia się tak zachowuje. Musiał przyzna się przed samym sobą, że
poniósł porażkę. Może nie po raz pierwszy, bo zanim był sławny dziewczyny też czasami
odmawiały mu randek czy spotkań, ale w tej drobnej brunetce było coś co go
intrygowało i nie mógł jej rozgryźć.
-Co dzisiaj
pijesz? – Zapytał stając za nią.
-Spokojnie,
nie imprezuję tak ostro, jak wy. To tylko Malibu z sokiem ananasowym.
-My wcale
nie imprezujemy ostro.
-Jasne, a widziałeś
Nialla?
-Przed
chwilą z nim rozmawiałem.
-Jakieś dziesięć
minut temu zapytał się mnie czy followuje mojego zmarłego kota na twitterze.
Styles
roześmiał się i zamówił dla siebie u barmana jakiegoś niebieskiego drinka.
-Wiesz, ja
na przykład nigdy nie upiłbym się do tego stopnia.
-Widziałeś
może Zayna? – Julia postanowiła zmienić temat. Nie chciała, aby rozmowa
dotyczyła wad czy zalet Hazzy, bo wtedy gdyby on powiedział o sobie coś złego
ona musiałaby go pocieszać.
-Jego nikt
nigdy nie widuje na imprezach. Korzysta z ostatnich dni wolności.
-Jak to?
-No wiesz,
niedługo ślub, będzie musiał ograniczyć to całe picie, bo Perrie będzie go
krótko trzymała. Kocha ją nad życie, ale czasami wydaje mi się, że to toczy się
zdecydowanie za szybko.
-Rzeczywiście
nie widziałam go od dobrej godziny. Pomógłbyś mi go znaleźć?
Styles
westchnął cicho widząc, że z ich rozmowy nic pożytecznego nie wyjdzie. Zgodził
się jednak pomóc, ponieważ chciał pokazać się w lepszym obliczu.
Po
sprawdzeniu czy Malik nie wrócił do stolika przy którym siedzieli wszyscy Julia
i towarzyszący jej zielonooki brunet postanowili sprawdzić toalety, ale i tam
nie znaleźli Mulata. Ruszyli w głąb korytarza, na którym spotkali Louisa. Stał
na środku i tańczył w rytm muzyki, a w prawej ręce trzymał mop.
-Nie
patrzcie się tak, ona jest podobna do Eleanor. – Powiedział najsłodszym głosem
na jaki było go stać i uśmiechnął się.
-Spokojnie
Loui, nie zabierzemy Ci partnerki. Wiesz może gdzie jest Zayn?
-Nie. –
Odpowiedział. – Miałem nikomu nie mówic, że jest w tamtym magazynku z napojami
i pilnować, aby nikt nie wszedł. – Dodał szeptem.
-Wiesz, jeżeli
chcesz to my możemy popilnować tego za Ciebie.
-Naprawdę to
dla mnie zrobisz, Julka?
-Dla Ciebie
wszystko.
-Oh, może jednak
El miała co do Ciebie rację. – Dodał na odchodne i po chwili zniknął już w
światłach głównej sali klubu.
-Może coś
się stało Malikowi, a ten debil nawet tego nie sprawdził. – Powiedziała, kiedy
Lou zniknął z ich pola widzenia. Widząc zdziwioną minę Harrego od razu chciała sprostować
to co powiedziała. – Przepraszam. Wcale nie myślę, że jest debilem, no, ale sam
przyznaj mi rację.
Jej towarzysz
tylko kiwnął głową na zgodę i obydwoje ruszyli w kierunku drzwi od małego
magazynu. To Stark była osobą, która nacisnęła na klamkę. To co tam zobaczyła
sprawiło, że szklanka sama wyleciała jej z ręki i roztrzaskała się w drobny
mak.
Zayn tam
był.
Ubrany tylko
w koszulkę.
Stał i
posuwał jakąś długowłosą blondynkę, która kompletnie naga siedziała na jednym z
regałów. Obydwoje byli tak pijani, że nawet nie zauważyli, że ktoś ich
obserwuje.
Zayn. Ten
chłopak, który mówił, że będzie ją chronił przed podrywaczami? Że będzie jak
jej starszy brat? Który cenił sobie wierność i lojalność? Ten sam, który miał odganiać całe zło ówczesnego świata?
Julia nie
mogąc znieść dłużej tego widoku odwróciła się i nie czekając na nikogo ruszyła
w kierunku, którym chwilę wcześniej podążał Tomlinson.
Harry Styles
uśmiechnął się.
Dzisiaj był
jego dzień.
***
Szczerze mówiąc jestem średnio zadowolona z tego rozdziału, ale z oddaję wam go do oceny. Do końca lutego ma pojawic się jeszcze 20 dat koncertów na WWA Tour, a moje opowiadanie ma z tym ścisły związek i chciałabym, aby było jak najbardziej realne, więc do tego czasu rozdziały będą ukazywały się rzadziej. Mam nadzieję, że wam się podobało i czekam na wasze komentarze! XX
+ Jeżeli chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach zostawcie swój link do bloga/nazwę twittera :)
środa, 29 stycznia 2014
002 Moments
002 Moments
„Shut the door, turn the lights off. I wanna be with you. I wanna feel your love. I wanna lay beside you. I cannot hide this even though I try.”
Friends Arena sprawiała wrażenie jeszcze większej, niż była
w rzeczywistości. Może chłopacy przyzwyczaili się do obiektów tego typu, ale
Julia była szczerze zaskoczona za każdym razem kiedy się w takim znajdowała (do
tej pory miała taką okazję cztery razy). Siedząc na skraju sceny obserwowała
próbę chłopaków z wielkim uśmiechem na ustach. Było w tym więcej zabawy, niż
samej próby, ale widać było, iż cała piątka na pamięć zna choreografię (o ile
jakąkolwiek mieli) i układ piosenek. Było to więc tylko formalnością. Po jej
zakończeniu koło drobnej brunetki momentalnie pojawił się Harry. Usiadł
naprzeciwko niej, a siadając potargał jej ręką włosy.
-I jak Ci
się podobało? Co myślisz?
-Byłeś
trochę w tyle, musisz poprawić pracę nóg, bo czasami przypominają spaghetti
latające po talerzu.
-Ouch. To
bolało. – Odpowiedział brunet udając powagę.
-Miałam powiedzieć
to co myślę.
-No właśnie.
Powinnaś powiedzieć, że jestem najlepszym tancerzem w całej Szwecji.
-To się
nazywa kłamstwo.- Stwierdziła Julia.
-To się
nazywa życzliwość.
-Udawana życzliwość
to żadna życzliwość.
-Lepsza
udawana życzliwość, niż przykra prawda.
-Naprawdę
tak sądzisz?
-Nie wiem.
Ale raczej wolałbym nie dowiadywać się od dziewczyny, którą zaprosiłem na
trasę, że moje nogi przypominają spaghetti. – Stwierdził szczerze, ale na jego
twarzy nadal widniał uśmiech i rozbawienie.
-Ale to
najlepsze spaghetti we Włoszech.
-Ach, no
chyba, że tak. To rzeczywiście zmienia postać rzeczy.
W tym
momencie obydwoje usłyszeli, jak z drugiego końca sceny woła ich Zayn. Loczek
podniósł się i podał rękę Julii pomagając jej wstać. Po raz kolejny tego dnia
przesłał jej swój zniewalający uśmiech, a ona odwzajemniła to uściskiem.
Przytuliła się do niego i ustała na palcach, aby jej twarz była na wysokości
jego twarzy.
-Dziękuję za
zaproszenie.- Szepnęła. Zielonookiego przeszedł przyjemny dreszcz, ale zanim
zdążył jakkolwiek zareagować Julia zdążyła się już od niego odsunąć i ruszyć w
stronę innych członków 1D. Styles wziął głęboki oddech i ruszył za nią. Gdy
obydwoje dotarli do chłopaków Zayn wziął Julię pod ramię i ruszył z nią
przodem. Można by przysiąc, że oczy Harrego zmieniły na sekundę swoją barwę z
zielonych na czarne, a jego spojrzenie ciskało piorunami.
-Znowu to
zrobił.- Powiedział cicho Zayn.
-Co? Kto?
-Harry.
Sprawił, że poczułaś się winna temu co powiedziałaś i dlatego go przytuliłaś.
-O cholera.
Masz rację. – Po krótkiej chwili odpowiedziała dziewczyna.
-Jasne, że
mam. Dlatego od teraz zostaję twoim prywatnym ochroniarzem przed jego urokiem.
-Dzięki za
pomoc Zayn, ale poradzę sobie sama.
Mulat
obejrzał się za siebie i spojrzał na Styles’a, który szedł za nim. Chcąc czy
nie chcąc brunetka podążyła za jego wzrokiem. Zauważyła, że Harry patrzy się na
nich wściekle. Gdy jednak zauważył, że ktoś go obserwuje uśmiechnął się i
puścił oczko w ich kierunku. Ten mały gest sprawił, że Julia chciała pożegnać
się teraz z Zaynem i jak najszybciej znaleźć się przy zielonookim.
-Co teraz
powiesz?
Słowa Malika
sprawiły, że otrząsnęła się z zauroczenia i wreszcie obróciła głowę w jego
kierunku.
-Ile
bierzesz za godzinę?
***
Koncert był niesamowity, ale najlepsze miało
dopiero nadejść. Z każdą chwilą drobna brunetka denerwowała się coraz bardziej.
Pech chciał, że ludzie z jej sektora bardzo się ślimaczyli i dotarła do kolejki
jako ostatnia. Czas na poznanie chłopaków! Wiele razy o tym śniła. Jak podaje
rękę im wszystkim. Jak przedstawia się i słucha uważnie, gdy oni wypowiadają
swoje imiona, ale tak naprawdę nie dotarło do niej, że to wszystko wydarzy się
właśnie dzisiaj. Na szczęście kolejka malała w miarę szybko, aż w końcu została
tylko ona. Londyn. 6 czerwca. 22:30. To data na zawsze zostanie w jej pamięci.
Po zrobieniu paru kroków Julia znalazła się
w przestronnej garderobie. Niall ćwiczył na gitarze jakieś chwyty, a Louis
wiernie mu w tym kibicował. Liam siedział z Zaynem na czarnej skórzanej kanapie
w rogu pokoju, a Harry stał niedaleko tej dwójki pijąc wodę.
-O, hej!- Ostatni ze wspomnianych odezwał się
jako pierwszy zauważając dziewczynę. – Chłopacy, mamy kolejnego gościa! –
Odstawił butelkę na niewysoki stolik i podszedł do dziewczyny o nazwisku Saunders.
-Jestem Harry. – Przedstawił się podając jej
dłoń. No tak, jakby nie wiedziała kim on jest, Jego gest powtórzyło czterech innych członków One
Direction. Ktoś zamknął drzwi.
-Jak podobał Ci się koncert?- Zapytał Niall
gestem ręki zapraszając dziewczynę na wcześniej wspomnianą czarną kanapę.
-Byliście całkiem nieźli. – Przyznała
zgodnie z prawdą.
-Całkiem? – Zapytał zielonooki marszcząc
brwi.
-Liczyłam na to, że zaśpiewacie dzisiaj
„Half a heart” dlatego moja ocena trochę spadła.
-Wymagająca fanka.- Skomentował Zayn.
-Ale jesteś pierwszą, która nie piszczy na
nasz widok. – Tym razem głos zabrał Liam.- To się ceni!
-Cieszę się, że was poznałam, ale przecież
musimy zachowywać się jak ludzie. – Odpowiedziała z uśmiechem.
-IDEALNA DO EKSPERYMENTU!- Krzyknął na raz
blondyn i Payne.
-O nie… zaczyna się… - Styles zdecydowanie
nie był zachwycony tym pomysłem.
Louis uśmiechnął się do dziewczyny, a po
chwili zadał pytanie:
-Przeprowadzamy pewne badanie na
directionerkach, chcesz nam pomóc?
-Eeee… jasne.
-Okej, musisz odpowiedzieć tylko na jedno
pytanie : Czy gdyby Harry Styles zaprosił Cię teraz na randkę to zgodziłabyś
się?
Wspomniany w wypowiedzi chłopak walnął się
otwartą dłonią w czoło.
-Raczej nie.
-Nie? – Jego twarz ze znudzonej zmieniła się
na zdziwioną i zaciekawioną. – Dlaczego?
-Bo Cię nie znam.
-Po to ludzie umawiają się na randki. Żeby
się poznać.
-Moja odpowiedź to nadal NIE.
-Uuu…. Wjechałaś chłopakowi na ambicję. Do
tej pory sądził, że może mieć każdą. – Malik wtrącił swoje trzy grosze do
rozmowy.
-Wcale tak nie sądziłem.
-Inaczej nie robilibyśmy tego badania.
-Od kilku miesięcy szukamy dziewczyny, która
odmówi. – Wyjaśnił Liam.
-Czuję się zaszczycona.- Odpowiedziała Julia
uśmiechając się do chłopaków.
Zielonooki ponownie chwycił swoją butelkę z
wodą i napił się. Drzwi do garderoby otworzyły się, a w nich pojawił się
ogromny ochroniarz.
-Zaraz musimy kończyć. – Oznajmił wszystkim
znajdującym się w pokoju.
-Jasne, Jack. Jeszcze tylko zdjęcia. –
Odpowiedział Horan i wstał z kanapy w celu ich wykonania. Brunetka zrobiła
sobie zdjęcie z każdym członkiem zespołu śmiejąc się przy tym z ich żartów. Z
każdym członkiem zespołu oprócz Stylesa.
-Harry? Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?
-Daj spokój stary, nie zachowuj się jak
dziecko. – Pouczył go Lou. Loczek westchnął i wywrócił oczami, ale po chwili
był już przy Julii. Podczas, gdy chłopacy śmieli się z tego, jak Liam prawie
spadł dzisiaj ze sceny on zdążył już zrobić sobie zdjęcie.
-Poczekaj, jeszcze jedno.
-Nie, nie musimy. To jest w porządku,
widzisz? – Odpowiedziała pokazując mu zdjęcie na ekranie swojego telefonu.
-Tyle, że ja chcę zrobić jeszcze jedno moim
telefonem.
-A, okej.
Nieważne, jak dziwna wydawała się ta
sytuacja Julii zrobiła sobie zdjęcie z chłopakiem i podziękowała mu za
wszystko. Podziękowała również reszcie zespołu, rzuciła jakąś śmieszną uwagę na
temat Payna spadającego ze sceny, pożegnała się i wyszła z garderoby. Tam
czekał na nią ochroniarz Jack, który miał za zadanie odprowadzić ją do wyjścia.
-Julia! Zaczekaj! – Po kilkunastu krokach
dobiegło ją wołanie. Zatrzymała się i obejrzała za siebie. W jej kierunku szedł
Harry. Ech, co ten chłopak znowu wymyślił.
-Reszta chciała, żebym Ci to dał. – Oznajmił
podając jej białą kopertę. – Mamy nadzieję, ze się jutro pojawisz. – Dodał, ale
ona kompletnie nie rozumiała o co mu chodzi. Dopiero gdy otworzyła opakowanie
zauważyła, że w środku znajduje się VIPowska przepustka na jutrzejszy koncert w
Londynie. Stark podskoczyła z radości kilka razy, a kolejnym wręcz
bezwarunkowym odruchem było przytulenie się do chłopaka.
-Dziękuję bardzo! Na pewno się pojawię!
Styles był kompletnie zmieszany i zdziwiony
jej reakcją. Po sekundzie objął ją jednak i uśmiechnął się.
-Może jak mnie lepiej poznasz to zmienisz
zdanie co do eksperymentu i wygram po raz kolejny.
W tym momencie cała radość Julii wyparowała.
***
Koncert w
Sztokholmie podobał się Julii chyba bardziej, niż ten w Londynie. Wydawało się
jej, że chłopacy mieli więcej energii. Może pobyt poza granicami UK i większa
presja były tego powodem? Po show wszyscy szybko znaleźli się w wielkim czarnym
SUVie, który zawiózł ich do hotelu. Członkowie zespołu mieli wynajęty penthouse
na samej górze. Znajdowało się w nim kilka sypialni, więc Julia oraz każdy z 1D
miał swoje miejsce do spania. Liam i Niall byli strasznie głodni, więc
stwierdzili, że zamówią kolację do pokoju, a reszta poparła ich decyzję. O
północy więc wszyscy razem zasiedli do wspólnego posiłku w sypialni jedynego
blondyna. Kolacja zamieniła się oczywiście w wieczór żartów i wygłupów, a potem
chłopacy zaczęli śpiewać piosenki Justina Timberlake’a. W końcu wszyscy poszli spać
po drugiej.
***
Pobudka o 9.
Czas na zwiedzanie Sztokholmu! Pomimo wielkiego zmęczenia Julia była bardzo
podekscytowana. Pierwszy raz była w Szwecji, a dzisiaj miała zobaczyć stolicę.
Poranna toaleta, śniadanie i wreszcie opuszczenie hotelu oczywiście w
towarzystwie chłopaków i ochroniarza.
-Okej, kilka
przydatnych wskazówek : jak nas zauważą to uciekamy do samochodu, na zdjęcia
zatrzymujemy się tylko na sekundę i ZAWSZE słuchamy się Jack’a. – Lou wyjaśnił
wszystko Julii, kiedy już znaleźli się w aucie.
-Jasne,
rozumiem. Mam nadzieję, że żadni paparazzi nas nie znajdą. Miło byłoby spędzić
ten czas tylko z wami.
Payne
prychnął.
-Nawet na to
nie licz, pewnie już śledzą nas jakimś samochodem.
Cała
szóstka, a właściwie siódemka jeśli liczyć Jack’a nie umówiła się na zwiedzanie
niczego konkretnego. Pochodzili trochę po mieście, które naprawdę się im
spodobało, a potem wylądowali na obiedzie w Hard Rock Cafe. Nie dało się nie zauważyć
zdziwionych ludzi stojących i robiących im zdjęcia swoimi telefonami
komórkowymi. Podczas zwiedzania co jakiś czas na horyzoncie pojawiał się
fotograf, który myślał, że wcale go nie widać. Dlatego też brunetka była tak
zadowolona, kiedy znaleźli się w restauracji. Wreszcie mogła odpocząć i przestać
być na celowniku wszystkich ludzi.
-Nie wiem,
jak wy to robicie z takim spokojem. Przecież jesteście pod ciągłą obserwacją! –
Powiedziała siadając do stolika.
-Po pewnym
czasie się do tego przyzwyczaisz. – Odpowiedział Zayn. – Musisz, bo przebywanie
z nami wiążę się z takimi konsekwencjami.
-Dlatego to
tak bardzo odstrasza od nas dziewczyny. – Stwierdził ponuro Liam poszukując odpowiedniego
dania w karcie menu.
-Ty akurat
nie masz na co narzekać. – Skomentował Zayn.
-A ty masz?
Niedługo bierzesz ślub, bracie.
-Spokojnie,
mam jeszcze trochę czasu, aby wyszaleć się jako kawaler.
Cała piątka
zaśmiała się, a Julia, aby nie czuć się wykluczona z towarzystwa zrobiła to
samo chociaż nie miała pojęcia o co chodzi.
Po obiedzie
wybrali się do kina na film „Transcendencja”. Warto również wspomnieć, że kiedy
fani w ciągu całego dnia prosili o zdjęcia z członkami One Direction kilka razy
zapytali się Julii o imię, a następnie poprosili o zdjęcie. Harry za każdym
razem śmiał się z jej miny, kiedy usłyszała taką prośbę, ale zachęcał ją, aby
zgodziła się. Na trzech pierwszych zdjęciach uległ błaganiom dziewczyny i zapozował
razem z nią. Na dwóch kolejnych kazał jej zrobić to samej. Tak… to była
naprawdę dziwna sytuacja.
Z kina
wszyscy pojechali prosto na Friends Arena, ponieważ dzisiaj miał się odbyć
drugi koncert. Tym razem Julia przez cały czas była za kulisami, ale
obserwowała całe show z podziwem. Kiedy wreszcie po ostatniej piosence zespół
zszedł ze sceny odetchnęła z ulgą. Wszystko poszło zgodnie z planem, nie
wydarzyło się nic nieoczekiwanego. Kolejny koncert miał jednak odbyć się w
Kopenhadze, więc wszyscy szybko przenieśli się do Tour Busa, który wyglądał
naprawdę niesamowicie! Jego pierwsza część składała się z „pokoju dziennego”
połączonego z kuchnią i jadalnią. Za przesuwanymi drzwiami w dalszej części
pojazdu znajdowały się piętrowe łóżka. Każde z nich miało własny telewizorek,
który znajdował się nad głową i można było go ‘wyciągnąć przed siebie’. Oprócz tego każde miejsce do spania
wyposażone było też w wielką zasłonę, która pozwalała na doświadczenie chociaż
odrobiny prywatności. Kolejne przesuwane drzwi. Mały kwadratowy pokój. I czarna
kanapa otaczająca go dookoła (pomijając oczywiście ścianę z drzwiami). Po
prawej stronie wisiał ogromny telewizor, a pod nim leżała konsola. To właśnie
tutaj cały team spędzał większość swojego czasu. Nad kanapą tylnej ściany
autobusu (czyli tej naprzeciwko wejścia) była ogromna szyba, dzięki której
można było obserwować drogę.
Chłopacy
byli tak zmęczeni, że od razu położyli się do swoich łóżek. Nawet Niall nie
protestował. Odmówił kolacji, a po zdjęciu butów i koszulki położył się
wygodnie w swoim łóżku i zaciągnął zasłonę.
-Dobranoc! –
Jego stłumiony krzyk dobiegł towarzyszy, a po chwili dało się już tylko usłyszeć ciche chrapanie. W części sypialnianej po każdej ze stron znajdowały
się cztery łóżka, a pomiędzy nimi biegł wąski korytarz. Po lewej na samej górze
spał Liam, kolejny był Zayn, a później Harry. Miejsce na samym dole zostawało
oczywiście przeznaczone na ich torby podróżne. Podobnie było po prawej stronie.
Górę zajmował Niall, następny był Louis, a trzecie łóżko przeznaczone było dla
Julii.
***
Ta noc
zapowiadała się nie najlepiej. Było po trzeciej, wszyscy już dawno spali, a
brunetka siedziała w ostatnim pomieszczeniu na kanapie pod ogromnym oknem i
obserwowała krajobraz chociaż oprócz pustych pól nie wiele było do zobaczenia.
Nie mogła spać. Nie mogła spać w tej przeklęte trumnie. Nigdy wcześniej nie
doświadczyła takiego uczucia. Przecież jeżdżenie windą nie było dla niej
problemem, ale kiedy położyła się na swoje miejsce, a już w ogóle kiedy
zasłoniła zasłonę mogłaby przysiąc, że nie mogła oddychać. Najzwyczajniej w
świecie zabrało jej powietrza. Zaczęła się dusić. Na początku starała się opanować
sytuację oraz oddychać spokojnie i głęboko, ale po około 10 minutach nie
wytrzymała. Wstała i musiała znaleźć sobie jakieś inne miejsce, w którym
mogłaby się wyspać. W przedniej części autobusu znajdowali się kierowcy oraz
ochroniarze, a nie miała ochoty na pogawędki z nimi. Wybrała więc samotność w
ostatnim pomieszczeniu.
Siedziała
tutaj już od jakiejś godziny. W jej głowie kłębiło się tysiące myśli. Dopiero
teraz zdała sobie sprawę, jakie miała szczęście znajdując się tutaj. Sama do
końca nie wiedziała dlaczego tak się stało, ale miała okazję spędzić najlepsze
lato w swoim życiu. Cóż, na tym jej przemyślenia musiały się zakończyć,
ponieważ drzwi od przedziału otworzyły się, a za nimi stał zaspany Harry ubrany
TYLKO w długie, czarne spodnie. Brak jakiejkolwiek górnej garderoby sprawił, iż
Julia od razu zwróciła uwagę na jego mięśnie i tatuaże, których miał całkiem
sporo.
-Dlaczego
nie śpisz? – Zapytał niskim zaspanym głosem prawą ręką przeczesując włosy. –
Wiem, że Niall może czasami być trochę głośny, ale da się to wytrzymać.
-Ah, nie,
nie o to chodzi. – Odpowiedziała. Oczy bruneta przyzwyczaiły się już do światła
dlatego otworzył je szerzej i zajął miejsce na kanapie naprzeciwko dziewczyny. –
Wiesz… chyba właśnie odkryłam, że mam trochę… klaustrofobię? Sama nie wiem. W
każdym razie nie mogę spać w tym czymś. Czuję się, jak w trumnie. A chyba
niczego bardziej się nie boję, niż pogrzebania żywcem.
Styles
zaśmiał się cicho, a dziewczyna walnęła go pięścią w wytatuowane ramię.
-To wcale
nie jest śmieszne!
-A moje nogi
przypominające spaghetti były śmieszne?!
-Będziesz mi
to teraz cały czas wypominał?
-Nie dopóki
za to nie przeprosisz.
Julia
westchnęła cicho i wywróciła oczami.
-Przepraszam.
-Od razu
lepiej. – Odpowiedział z uśmiechem na twarzy. – Bardzo jesteś zmęczona?
-Bywało
gorzej.
-Wiesz,
zawsze możesz zdrzemnąć się tutaj.
-Próbowałam,
ale niewygodnie mi bez poduszki. Zapomniałam wziąć jakiejkolwiek z tej trumny,
a potem nie chciałam was obudzić światłem.
-Ludzka
poduszka Harry Styles do usług!
-Nie żartuj
sobie.
-Mówię
całkowicie poważnie.
-Oferujesz
mi się jako poduszka?
-Bo wiem, że
i tak nie skorzystasz.
-Skąd to
przekonanie? – Zapytała unosząc brwi w geście zdziwienia.
-Zawsze
odrzucasz wszystkie moje oferty. – Odparł, a jego głos zmienił się na poważny.
Uśmiech również znikł z jego twarzy. – Przyzwyczaiłem się do tego.
Julia uniosła
kącik ust do góry i mrugnęła kilka razy. Przez głowę przebiegły jej słowa Zayn’a,
ale gdy tylko ujrzała smutną twarz Loczka od razu o nich zapomniała. Przesunęła
się w stronę chłopaka, a ten zrobił jej miejsce między swoimi nogami, aby mogła
wygodnie usiąść. Julia oparła swoją głowę o klatkę piersiową bruneta.
-Widzisz ten
księżyc? – Zapytał po chwili. – Nieważne gdzie jesteś na ziemi zawsze będzie
wielkości twojego kciuka…
-Harry,
proszę Cię! – Powiedziała śmiejąc się pod nosem. – To tekst żywcem wzięty z
jakiegoś filmu. Nienawidzę tych romantycznych bzdur, ale nawet ja go widziałam.
-Nie dałaś
mi dokończyć.
-Przepraszam,
dokończ swoją błyskotliwą wypowiedź.
-Chodziło mi
o to, że nieważne czy to jest mój kciuk czy twój to księżyc jest tylko jeden.
-I w związku
z tym?
-Dopóki
dzielimy jeden księżyc… - zaczął i uśmiechnął się patrząc w dal – …to zawsze
będę tu dla Ciebie.
***
Dziękuję bardzo za przeczytanie rozdziału <3 Mam nadzieję, ze wyrazicie swoją opinię w komentarzach! W tym rozdziale pojawiła się retrospekcja dotycząca poznania chłopaków przez Julię, a w kolejnych rozdziałach będzie tego jeszcze więcej. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale wynagradzam wam to za to długością rozdziału! W piątek zaczynam ferie, więc nowe rozdziały będą ukazywały się zdecydowanie częściej!
niedziela, 12 stycznia 2014
001 Something great
001 Something great
Prosimy pamiętać o
zapięciu pasów na czas startu i lądowania. W razie problemów prosimy zgłosić
się do jednej z naszych stewardess.
Komunikat w języku angielskim był oczywisty. Brunetka
siedząca w przedostatnim rzędzie chwyciła pas i po kilku sekundach usłyszała
charakterystyczne kliknięcie. Uspokoiła się nieco co można było zauważyć na jej
twarzy. Zmarszczone wcześniej czoło przypominało teraz gładką taflę wody. Pas
stwarzał jakieś pozory bezpieczeństwa.
Ten dzień był naprawdę stresujący dla Julii. Nie ze względu
na lot, którego wcale się nie bała, ale ze względu na przyczynę tego lotu. Za
niecałe trzy godziny wreszcie ich zobaczy. Piątkę niesamowitych chłopaków,
których nie widziała już prawie miesiąc. Kiedy o tym myślała jej serce
zaczynało bić szybciej, a na jej twarzy pojawiał się uśmiech. Nigdy nie spodziewała się, iż swoje najdłuższe
wakacje w życiu spędzi z członkami zespołu One Direction na ich międzynarodowej
trasie w 2014 roku. Wszystko było tak ekscytujące i nierealne, iż wydawało się,
aż niemożliwe.
Lot minął jej nadspodziewanie szybko. Kiedy wsiadała do
samolotu myślała, iż będzie ciągnął się w nieskończoność jednak nie było tak
źle. Żałowała tylko, iż nie wykorzystała jednak biletów od 1D Team, którzy
oferowali jej miejsca w pierwszej klasie, ale przecież nie była jakąś
celebrytką. Postanowiła zachowywać się normalnie. Do tej pory zawsze latała
klasą ekonomiczną to i teraz nic jej się nie stało. Po odbiorze walizki zaczęła
rozglądać się za wielkim gościem o imieniu Jack, który był prywatnym
ochroniarzem Harrego. Oczywistym było, że chłopacy nie mogli odebrać jej samej.
Gdyby zostali zauważeni na lotnisku rozpętałoby się prawdziwe piekło i zapewne
trudno byłoby je im opuścić. A tak spokojnie Julia mogła spacerować sobie
pomiędzy ludźmi, którzy nie mieli pojęcia, iż niedługo spotka ona gwiazdy
światowego formatu.
Jack jak zwykle stał z rękami założonymi na piersiach. Ten
ogromny czarnoskóry mężczyzna miał jednak bardzo pogodną twarz. Julia
wiedziała, że jest bardzo sympatyczny i miły. Podeszła do niego z uśmiechem na
ustach, ale nie wiedziała jak ma się przywitać. Po kilku sekundach obserwowania
ochroniarza rozłożyła ręce i przytuliła się do niego co on na początku
zdziwiony odwzajemnił po chwili tym samym. Gdy już odsunęli się od siebie
olbrzym wziął jej walizkę i ruszyli w stronę parkingu, na którym miał samochód.
Teraz brunetka zmierzała już prosto do hotelu, w którym zatrzymała się piątka
jej ulubionych celebrytów.
Sztokholm był naprawdę pięknym miastem. Podczas rozmowy z
Jackiem miała okazję podziwiać go tylko przez szybę samochodu, ale bardzo jej
się spodobał. Tak samo jak ochroniarz. Polubiła go już wtedy, w Londynie.
Rozmawiali może ze dwa razy. Teraz cieszyła się, że mogła poznać go lepiej i
szczerze mu współczuła. Musiał podróżować ze swoim pracodawcą po całym świecie
przez co mało czasu spędzał ze swoją rodziną. Rok temu urodziła mu się
córeczka, druga była już nastolatką i wielką fanką zespołu. W pewnym stopniu
podobała jej się więc praca ojca, ale i tak najbardziej cieszyła się z jego
powrotu do domu.
Julia dowiedziała się, iż pod samym hotelem stoi i czeka na
zespół ponad tysiąc fanów, więc niemożliwym było przedarcie się przez taką
barykadę. Samochód zajechał więc od tyłu hotelu, a dziewczyna razem z
ochroniarzem szybko znalazła się w środku budynku. Jego misja została wykonana.
Nikt ich nie zauważył i tak miało być. Weszli razem do windy, a mężczyzna
wcisnął ostatni przycisk. Chłopcy mieszkali w Penthousie, można się było tego spodziewać.
Wszystko w hotelu było eleganckie, nawet winda. Dodatkowo poruszała się z
zaskakująco szybką prędkością tak więc po niedługiej chwili jej drzwi się
otworzyły.
-Harry, jesteśmy! – Krzyknął olbrzym. Wydawało się jakby w
to zawołanie włożył całą swoją siłę i wykorzystał na nie cały swój tlen.
Odstawił walizkę dziewczyny na bok, a ta podziękowała mu za wszystko co dla
niej zrobił. Kiwnął głową, uśmiechnął się i zniknął z jej pola widzenia. Jack’a
już nie było, ale za to w drzwiach prowadzących do ogromnego pokoju dziennego pojawił
się ktoś zupełnie inny. Harry. Harry Styles. Brunet o niezwykle zielonych
oczach. O włosach tak kręconych i ułożonych, iż każda kobieta chciałaby chociaż
na chwilę zanurzyć w nich swoje dłonie. Jednym słowem najbardziej pożądany
nastolatek i mężczyzna na świecie. Uniósł kąciki ust do góry obnażając przy tym
swoje białe zęby w uśmiechu. Po chwili był już przy Julii i zamknął jej drobne
ciało w stalowym uścisku, a ona schowała twarz w zagłębieniu między jego szyją,
a ramieniem. Pachniał niesamowicie. Używał jakichś naprawdę mocnych męskich perfum,
które mieszały się z zapachem dymu tytoniowego. No właśnie! Czy Harry palił?
Może tylko był w towarzystwie osób, które to robiły? Cóż, te pytania trzeba
będzie zostawić do rozszyfrowania na później. Na razie brunetka postanowiła, że
będzie cieszyła się obecnością chłopaka. Pomimo ich naprawdę krótkiej znajomości
widać było w tym uścisku, iż za sobą tęsknili. Trwali w nim dobre dziesięć sekund.
-Gdzie jest reszta chłopaków? – Zapytała po chwili cicho
odsuwając się od niego. Uśmiechnęła się delikatnie i założyła dłonie na klatkę
piersiową tak samo, jak ochroniarz zrobił to na lotnisku. Chociaż zapewne kiedy
on to robił wywierało to większe wrażenie.
-Wstydziłabyś się. Funduję Ci piękne powitanie, a ty zamiast
jakiegokolwiek tęskniłam za tobą pytasz
się o resztę. – Odpowiedział i zaśmiał się cicho. Miał w sobie coś
intrygującego i przyciągającego, jak magnes. Nic dziwnego, że złamał już tyle
kobiecych serc. – Są na przymiarkach, niedługo powinni się pojawić. – Dodał.
-A ty nie powinieneś tam być?
-Teoretycznie tak.
-To dlaczego nie jesteś?
-Przecież ktoś musiał Cię powitać!
-Dlaczego akurat Ty?
-Normalnie gramy w papier, kamień, nożyce kiedy chcemy zdecydować
o czymś ważnym, więc i tak zrobiliśmy tym razem. Chyba nie dziwi Cię, że
wygrałem w tej konkurencji. –Wyjaśnił i mrugnął do Julii jednym okiem. Złapał
ją za nadgarstek i pociągnął w zupełnie inną stronę, niż tą, z której
przyszedł.
-Więc gdybyście teoretycznie mieli mnie na przykład zabić to
też byście zagrali w tą grę o to, kto to zrobi?
-Nie żartuj Julka, to za poważna decyzja. – Odpowiedział wywracając
oczami. – Wtedy raczej zagralibyśmy w FIFĘ. – Dodał po chwili i znowu się
zaśmiał. Przyciągnął brunetkę bliżej siebie kładąc rękę na jej biodrze. Harry
pochylił się nad dziewczyną i szepnął jej do ucha:
-Chociaż teoretycznie ja osobiście nie dałbym Cię skrzywdzić.
***
Godzinę później reszta członków zespołu pojawiła się w
hotelu. W tym czasie Harry zdążył już oprowadzić dziewczynę po ich dzisiejszym
skromnym penthousie i zamówić jej coś do jedzenia, bo zapewne była głodna. Dla
siebie zamówił to samo. Gdy już zjedli wspólny posiłek w drzwiach do sypialni
Loczka jako pierwszy pojawił się Zayn. Julia od razu wpadła w jego objęcia, tak
samo jak każdego innego członka One Direction. Styles zauważył, że Louis nie
wykazał jakiegoś zbytniego entuzjazmu jeżeli chodzi o przyjazd dziewczyny i
zaraz z Liamem zniknął im z pola widzenia pod pretekstem zjedzenia czegoś. Co
było jeszcze dziwniejsze to to, iż Niall, który zrobiłby prawie wszystko za
dobry posiłek postanowił teraz z niego zrezygnować, gdyż chciał spędzić trochę
czasu z przyjezdną i bliżej ją poznać. Nie robił tego tylko dlatego, iż obiecał
to Harremu, ale przede wszystkim z własnej
ciekawości.
-Jesteście przygotowani do dzisiejszego koncertu?
-I to jeszcze jak! Pierwsze show w Europie poza UK musi być niezapomniane.
– Odpowiedział blondyn ruszając zabawnie swoimi brwiami. Cała czwórka siedziała
wygodnie na łóżku zielonookiego. –
Musimy być na arenie o 14, więc mamy jeszcze na spokojnie trzy godziny.
-Znając życie i tak się spóźnimy. – Dodał Zayn.
-Rozumiem, że mówisz o sobie? – Styles wtrącił się w
dyskusję i wysłał kolejny ze swoich zabójczych uśmiechów w kierunku brunetki.
Mulat przeniósł na niego wzrok i zmierzył go spod delikatnie przymrużonych
oczu, ale po chwili sam się uśmiechnął.
-No to możemy jeszcze dużo zrobić. Macie jakąś błyskotliwą
propozycję spędzenia tego czasu?
-Czy ja wiem… może zagrajmy w FIFĘ? – Zaproponował Niall.
-Miało być coś błyskotliwego. – Niemal natychmiast
odpowiedziała Julia co reszta towarzyszy skwitowała śmiechem. Po chwili jednak
wszyscy ustalili, że przystaną na tą propozycję. Dzisiaj trochę się polenią, a
jutro zwiedzą Sztokholm. Harry z blondynem niemal w tym samym czasie zeskoczyli
jak oparzeni z wielkiego łóżka i popędzili w stronę drzwi. Założyli się o to
kto pierwszy dotrze do pokoju dziennego i włączy konsolę. Zayn nie miał ochoty
na takie zabawy. Po chwili w pokoju została już tylko dwójka. Dziewczyna
wstała, ale Mulat złapał ją za ramię co sprawiło, że natychmiast odwróciła się
w jego stronę.
-Możemy chwilę porozmawiać? – Zapytał. W odpowiedzi jego
towarzyszka kiwnęła lekko głową i uśmiechnęła się pocieszająco. – Nie zrozum
mnie źle, traktuję Harrego jak własnego brata i zrobiłbym dla niego wszystko,
ale widzę co robi i nie chcę, żeby stało Ci się coś złego.
-A co on takiego robi?
-Nie widzisz tego? Te
jego wszystkie spojrzenia, uśmiechy, uściski. To jego stara gra. Przykro mi to mówić,
ale on jest zwykłym flirciarzem. Gdybym był dziewczyną unikałbym go jak ognia.
Czasami wydaje mi się, iż sądzi, że kobiety, oprócz jego matki i siostry, nie
zasługują od niego na żaden szacunek. Bawi się trochę z każdą, a potem ją
porzuca.
-Co chcesz mi powiedzieć? Że mam trzymać się od niego z
daleka?
Malik uśmiechnął się i poklepał Julię pocieszająco po
ramieniu.
-Z daleka może nie, ale bądź odporna na jego sztuczki. Przed
tobą przetestował je wszystkie na dziesiątkach, jak nie setkach dziewczyn. Znam
go trochę czasu. A jakoś nie mam zamiaru pocieszać kolejnej rozkochanej i porzuconej
przez niego niewiasty.
-Jasne, zrozumiałam. Dziękuję za pomoc. – Odpowiedziała. W
tym samym momencie w drzwiach pojawił się obiekt ich rozmów z uśmiechem na
ustach.
-Nic nie mówię, ale zdążyłbym już dobiec to tej konsoli co
najmniej siedem razy…
-Już idziemy! Zayn właśnie opowiadał mi o waszym dzisiejszym
koncercie. To dopiero będzie moc. – Odpowiedziała, ale wyraz jej twarzy niczego
nie zdradzał. Był neutralny. Dzięki Mulatowi poznała i zrozumiała prawdę o
zielonookim chłopaku. I była mu za to naprawdę wdzięczna.
Subskrybuj:
Posty (Atom)